Przezwisko: Ker
Nazwisko: Acca
Wiek: Wizualnie ma 17 lat, taka informacja powinna wystarczać ciekawskim.
Rasa: Syrena, jednak może zamieniać się w człowieka.
Stanowisko: Założycielka Gildii Wody, Mag
Charakter: Jak na przedstawicielkę żywiołu wody zazwyczaj jest spokojna i zrównoważona. Stara się nie wdawać w jakiekolwiek kłótnie, uważa, że to bez sensu. Ker jest delikatna, zazwyczaj twardo trzyma się przy swoim zdaniu, jednak jeśli jest to konieczne potrafi odpuścić. Długo trzyma urazę do kogoś, kto ją zranił lub jej podpadł. Rzadko kiedy daje się wytrącić z równowagi, jednak jeśli już to się wydarzy staje się zabójcza jak sztorm.
Pochodzenie: Mała rybacka wioska w Irlandii.
Pochodzenie: Mała rybacka wioska w Irlandii.
Żywioł główny: Woda
Żywioł poboczny: Śnieg
Historia: Nie opowiada jej byle komu.
Atrybut: Kolczyki w kształcie muszli.
Broń: Nie przepada za walką wręcz jednak potrafi posługiwać się sztyletem.Częściej jako broni używa swojego głosu, jeśli chce może nakłonić kogoś, aby zrobił to co ona mówi.
Broń: Nie przepada za walką wręcz jednak potrafi posługiwać się sztyletem.Częściej jako broni używa swojego głosu, jeśli chce może nakłonić kogoś, aby zrobił to co ona mówi.
-Na rękach i torsie ma tatuaże w kształcie "czerwonych plamek".
-Jako pupila ma delfina o imieniu Leroy.
-Potrafi rozmawiać ze zwierzętami.
-Uwielbia truskawki.
-Lubi błyskotki, więc zawsze nosi na rękach masę bransoletek i pierścionków.
-Kosmyki jej włosów zmieniają kolor pod wpływem temperatury.
-Oryginalny kolor jej włosów to zielony.
-W jej oczach dosłownie można "zobaczyć tęczę".
Ukłonił się na widok kobiety, a jego usta spowił miły uśmiech. - Witaj Kerenzo. Bywało lepiej, jednak na brak nudy nie narzekam. W okolicy widziałem obce ślady. I nie były to ślady ludzkie. - Spojrzał w jej oczy. - Będę czuwał nad wszystkimi, dniem i nocą. - Uśmiechnął się ponownie, ostrząc, już i tak ostre, noże. - A jak Tobie czas mija? - Przerwał swoją czynność i schował noże do pochew.
OdpowiedzUsuńKtoś musi dbać o nasze pięknie panie, czyż nie? - Uniósł zadziornie brew i puścił do niej oczko. - I nie zaprzątaj sobie tym wszystkim głowy. Od czego masz mnie. - Podszedł do kobiety i stanął u jej boku. Spojrzał na nią z góry i z lekkim uśmiechem na ustach, podał jej ramię. - Chyba tak to się robi, prawda? Idziemy na spacer?
OdpowiedzUsuńGdzie nas oczy poniosą o Pani. - Jego dostojny głos, wydał się nader żartobliwy, więc zaczął się serdecznie śmiać. - Ależ Ty masz na mnie uspokajający wpływ. Przy tobie jetem rozluźniony jak nigdy. - Uśmiechnął się rozbrajająco, co nie bardzo kontrastowało z jego sylwetką.- A powiedz mi, kto to jest ta Frappi. Nie miałem z nią jeszcze do czynienia.
OdpowiedzUsuńPokiwał głową, na znak, że zrozumiał. - Zauważyłem ostatnio, że miasto przyciąga same osobliwości, czy też dziwadła. Oczywiście, nie mam nic złego na myśli. Sam należę do jednych z tych dziwadeł. - Uśmiechnął się. - Ale dobrze, że mam Ciebie. Mam chociaż z kim porozmawiać i spędzić czas. - Zerknął na kobietę i obdarzył ją uśmiechem.
OdpowiedzUsuńJak uważasz stara prukwo. - Zaśmiał się serdecznie, jednak nie miał nic złego na myśli. - Jeździłaś kiedyś na gorgonie? - Do głowy przyszedł mu dość spontaniczny pomysł.
OdpowiedzUsuńMógłbym Cię porwać niczym Zeus Europę. - Uśmiechnął się do kobiety. - Ale nie namawiam. - Szedł obok dziewczyny, jednak na chwilę gdzieś odpłynął myślami.
OdpowiedzUsuńOcknąwszy się, uśmiechnął się do kobiety. - A nie będę Cię zanudzał. Nie jestem przecież typem faceta, który się użala prawda? - Bez słowa zastanowienia, chwycił mocno kobietę i ujął wziął ją na ręce. Z uśmiechem na ustach, przemienił się z gorgonę. Uważając by kobieta nie spadła z grzbietu, pokłusował ku plaży. A echo ciężkich kroków i drżenie ziemi, można było usłyszeć już z bardzo daleka.
OdpowiedzUsuń"Porywam Cię." - W myślach kobiety zagrzmiał potężny głos Gorgony. Obrócił wielki łeb, a z nozdrzy wydobyły się kłęby dymu. Mruknął gardłowo i potruchtał w stronę morza.
OdpowiedzUsuńJak zwykle, nie mogęc usiedzieć w jednym miejscu, kręciła się po uliczkach miasta. Szła z rękami w kieszeniach kurtki i z kapturem na głowie. Na dźwięk głosu, tuż obok niej odwróciła się i spojrzała na Ker. Odrzuciła kaptur i zaczesała włosy to tyłu, żeby nie wpadały jej do oczu - Chyba z wami zostanę. - odpowiedziała i uśmiechnęła się.
OdpowiedzUsuń"Nie martw się.Nie stanie Ci się krzywda" - Obrócił ku niej swój wielki byczy pysk, a w jego oku pojawił się błysk zadowolenia. Gdy dotarli na plażę. Położył się, by kobieta mogła z niego zejść. Gdy to uczyniła, byk stał się człowiekiem. Poprawił zbroję, upewniając się, że noże są na swoim miejscu. - Sama widzisz, że dojechałaś bezpieczna. nie musiałaś się tak bać. W moim towarzystwie nic Ci nie grozi. // Argomael
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się. - Wybacz, że Cię uprowadziłem, ale na pieszo by nam to trochę zajęło. - Ruszył brzegiem morza, stąpając najwolniej jak potrafił. Oddychał głęboko napawając się jodem, który wypełniał jego umęczone ciało. Dłonie trzymał na rękojeściach swej wiernej broni. - Czemuż tak morze umiłowała? - Spojrzał na nią, z lekkim uśmiechem na ustach.
OdpowiedzUsuńPatrzył przed siebie. Szedł z dumnie uniesioną głową. - Czy jestem gdzieś brudny? - Uśmiechnął się zadziornie, łypiąc czerwonym okiem na kobietę. - Wielkie ilości wody, źle mogą na mnie zadziałać. - Gdy tylko skończył mówić, woda obmyła mu stopy. Towarzyszył temu syk i obłoki pary. - Sama widzisz co się dzieje. - Uśmiechnął się niewinnie.
OdpowiedzUsuńPo centymetrze samo odpada. - Zaśmiał się głębokim barytonem. - A tak na poważnie, to normalnie się myję. Małe ilości wody mogą mnie umyć, jednak większe jej ilości, wyparowują ze mnie niczym kamfora. - Uśmiechnął się. - Taki ze mnie wielki dziwak.
OdpowiedzUsuńA Ty jakie masz dziwactwa? - Spojrzał na Nią czerwonymi oczyma. - Wydajesz się całkiem normalna. Chociaż nie wiem czy można, tak powiedzieć o każdym z nas. - Podrapał się po bliznach, które cholernie go swędziały.
OdpowiedzUsuńTo...hm...urocze. I na pewno nie dziwne. - W odruchu, dotknął jej włosów. - Szkoda , że nie zmieniają się pod wpływem humoru. Wiedział bym chociaż czy mam do Ciebie podchodzić czy uciekać z krzykiem. - Roześmiał się, a tytanowe płyty cicho zadźwięczały.
OdpowiedzUsuńOstoję spokoju nie da się tak zdenerwować. - Zatknął kciuki za pas i spojrzał przed siebie. - Nie to co mnie. - Krzywo się uśmiechnął. - Mnie można bardzo szybko doprowadzić do pasji. Jednak, gdy przebywam w Twoim towarzystwie, Twój spokój mi się udziela. - Zerknął na nią czerwonym okiem.
OdpowiedzUsuńCzepiasz się słówek. - Uśmiechnął się i zachwiał. Równie dobrze mógł go użądlić komar, jednak nie chciał zrobić kobiecie przykrości. - Ależ Ty masz siły. Jeszcze trochę i mnie powalisz. - Zaśmiał się chrypliwie, zerkając na kobietę.
OdpowiedzUsuńNachylił się ku niej i wyszeptał w prost do ucha. - Powodzenia. - Jego ciepły oddech, omiótł jej ucho, niemal zmysłowo. Uśmiechnął się i wyprostował. Po chwili schylił się i nabrał w dłoń trochę wody, by ochlapać kobietę, a jego spojrzenie stało się niemal figlarne.
OdpowiedzUsuńA wolisz to? - Zgiął rękę w łokciu i wyprostował palce, odsłaniając dłoń. Po chwili pojawiła się niewielkiej wielkości kula ognia. Spojrzał na kobiet unosząc brew i kącik ust w lekkim uśmiechu.
OdpowiedzUsuńJednak duży płomień zniweluje wodę, zamieniając się w parę. - Uniósł brew w lekkim rozbawieniu. - Czyżbyś o tym nie wiedziała? - Korciło go jak diabli, żeby wzniecić wielki żar, jednak nie chciał zranić kobiety.
OdpowiedzUsuńJednak panienka się mnie boi. - Uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem. - Może coś zjemy? - Zapytał, czując, że jego żołądek domaga się jakiegokolwiek posiłku. - Uprzednio jednak będę musiał się przebrać.
OdpowiedzUsuńAle Ty zjesz razem ze mną. Mizernie wyglądasz. - Spojrzał na nią i podszedł do dziewczyny. Podał jej rękę. - Idziemy? - Skłonił się nieco i uśmiechnął szeroko. - Ale najpierw zajdziemy do mojego domu. Pokażę Ci co zrobiłem ostatnimi czasy. Jeszcze nie dokończony, ale już efekty widać. - Ruszył na tyle powoli by dziewczyna za nim nadążyła.
OdpowiedzUsuńTak, wyglądasz mizernie. - Zaśmiał się pod nosem. - starałem się urządzić mieszkanie tak, by mojej przyszłej damie serca się podobało. - Spojrzał na towarzyszkę i uśmiechnął się pod nosem, kierując swoje kroki ku swemu domostwu.
OdpowiedzUsuńMoże tak, a może nie. - Zerknął na kobietę i uśmiechnął się lekko. Spojrzał ponownie przed siebie, prowadząc dziewczynę w wąskie uliczki miasta. W końcu przystanęli przed zdobionymi drzwiami. Wyciągnął klucze i otworzył je, zapraszając do środka Ker. Włączył światło, które jasnym blaskiem oblało przed pokój, ukazując przed nimi spory salon. - Zapraszam dalej. Czuj się jak u siebie, a ja skoczę tylko pod szybki prysznic i się przebiorę. - Uśmiechnął się ponownie i poszedł na górę, by się przygotować.
OdpowiedzUsuńGdy schodził z góry, wyglądał zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Jego długie i umięśnione nogi zdobiły ciemne spodnie, które przytrzymane były szerokim ciemnym paskiem ze srebrną zapinką. Tors miał odziany, w równie ciemną, opinającą mięśnie koszulkę. W dłoni niósł skórzaną kurtkę, a na nogach miał mokasyny. Mógł uchodzić za przystojnego mężczyznę. - No teraz chyba się nie będziesz mnie wstydzić, co? - Uśmiechnął się szeroko, ukazując białe zęby, a w okół niego roznosił się subtelny zapach perfum i wody po goleniu. - I jak Ci się podoba moje domostwo? - W kącie salonu, płonęły wolno polana, w kominku, a na ścianach górowała biel.
OdpowiedzUsuńJak będę chodził wiecznie w zbroi to na pewno nikogo nie znajdę. - Podszedł do kanapy i położył na jej oparciu kurtkę. - Chcesz coś do picia? - Odwrócił się do kobiety i podszedł do barku, a za paskiem wetknięty miał nóż. Zerknął za siebie stojąc przy barku. - Miło słyszeć, że się mnie nie wstydzisz. Już nie mogę się doczekać widoku, min wszystkich, którzy jeszcze mnie nie widzieli w takim ubiorze. - Zaśmiał się na samą myśl ich wytrzeszczonych oczu i powykręcanych głów w zdziwieniu.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się ponownie, nie odrywając spojrzenia od Ker. - Mam colę, wodę, szampana, wino, whisky. Na co masz ochotę? - Sobie nalał troszeczkę whisky i dodał cztery kostki lodu.
OdpowiedzUsuńBędę musiał ją dla Ciebie zdobyć. Ale będę musiał się po nią wybrać poza miasto. - Uśmiechnął się i nalał coli. Wziął szklankę i podał ją kobiecie. Upił łyk whisky i postawił szklankę na szklanym blacie wąskiego stolika. Podszedł do kominka i dorzucił polan. Płomienie z lubością otuliły pnie drzew, dając przyjemne ciepło. - Ja tak wyjechałem z tą kolacją, a w ogóle mamy jakąś restaurację tutaj, czy tylko karczmę? - Uniósł brew, spoglądając na Ker.
OdpowiedzUsuńWięc sam coś ugotuję. - Wstał i podszedł do stolika, a wychyliwszy łyk whisky ostawił szklankę. - Na co masz ochotę? Bo ja bym zjadł krewetki, ale nie wiem czy to jest zgodne z Twoimi przekonaniami. W końcu jesteś w Gildii Wody. - Zrobił nie winna minę i lekko się uśmiechnął.
OdpowiedzUsuńMam parę ukrytych talentów. Rozgość się, a ja coś przyrządzę. - Uśmiechnął się lekko i poszedł do kuchni. Wygrzebawszy produkty z lodówki, ustawił je na blacie. Wyciągnął garnki, i po chwili po mieszkaniu rozniósł się aromat cebuli, czosnku i aromatycznych ziół. - Mam nadzieję, że spodoba Ci się tutaj. - Wychylił się z kuchni, a jeden z policzków miał umazany mąką.
OdpowiedzUsuńPo trwającej kilkanaście minut krzątaniny w kuchni, wyłonił się z dwoma półmiskami. Postawił je na długim stole. W jednym widniały krewetki, homary i kalmary, a na drugim sałatka. Przyniósł dwa kieliszki i resztę zastawy, a po środku stołu postawił dzban z wodą. - Wiem, że nie lubisz wina, więc lepsza będzie woda. - Uśmiechnął się i stanął za jednym krzesłem i go odsunął. Czekał, aż dziewczyna usiądzie i podstawi jej krzesło. - Zapraszam do stołu.
OdpowiedzUsuńSmacznego. - Powiedział siadając za stołem. Nalał sobie wina i nałożył krewetki. Wbił wzrok w talerz,jakby chciał by on do niego przemówił. Ocknął się i zaczął jeść jakby nigdy nic. Upił łyk wina i uśmiechnął się lekko do towarzyszki. - Jak Ci się tutaj podoba?
OdpowiedzUsuńDziękuję. - Uśmiechnął się do Ker. - Rano zrobię śniadanie, chyba, że wcześniej wstaniesz i zjesz sama.- Zjadł krewetki i trochę sałatki, Popił to winem i rozsiadł się na krześle. - Jeśli chcesz to przerób swój pokój. I jeden pusty też jest twój. Rób z nimi co tylko przyjdzie do głowy. - Wbił nieprzeniknione spojrzenie w kobietę.
OdpowiedzUsuńJednak jakbyś chciała to masz wolną rękę. - Nikle się uśmiechnął i wstał od stołu. Dopił wino, które majaczyło nędzną resztką na dnie kieliszka, a butelkę zatkał korkiem i odstawił na barek. Podszedł do stołu i wziął swój talerz i odniósł do zlewu, wraz z kieliszkiem. Umył naczynia, po czym podszedł do kominka i podłożył drwa. Gdy języki ognia leniwie oplatały drwa, podszedł do regału i wziął jedną z wielu książek. Rozsiadł się wygodnie na białej wielkiej sofie i zaczął czytać, wolno kartkując książkę.
OdpowiedzUsuńMastertona. Dobry pisarz. Nieźle działa na wyobraźnię. - Spojrzał z nad książki na kobietę i wyprostował nogi kładąc je na pufie. - Tam jest wiele książek, a na górze jeszcze więcej. Może znajdziesz coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńOdłożył książkę i spojrzał na dziewczynę. - Co chcesz robić? - Położył się na boku, podpierając głowę dłonią.
OdpowiedzUsuńUbierzmy choinkę. - Uśmiechnął się i stał. - Na górze są gdzieś ozdoby. Poszukaj je, a ja skoczę po choinkę. - Nadal się uśmiechając, wyszedł z domu i pognał do lasu po drzewko.
OdpowiedzUsuńWszedł do domu z choinką na ramieniu. - Już jestem! - Krzyknął i poszedł do salony, gdzie ją ustawił. Ściągnął kurtkę i odwiesił ja na wieszaku. Zdjął buty i zmył mokre ślady, które pozostawił za sobą. Usiadł na narożniku i czekał na Ker.
OdpowiedzUsuńUstawił choinkę i powiesił lampki i zaczął wieszać bombki. - Nie patrz tak,bo zima minie i będzie trzeba ją wyrzucić. Pomóż mi. - Uśmiechnął się i podał jej karton z bombkami. - A jak ustroimy drzewko mam coś dla Ciebie.- Ponownie się uśmiechnął.
OdpowiedzUsuńOdstąpił od drzewka i podziwiaj wspólne dzieło. - Może być. Ładna, a teraz obiecany prezent. - Spojrzał na dziewczynę i sięgnął do tylnej kieszeni spodni. Po chwili wręczył jej długie pudełko, a w nim znajdował się naszyjnik z rekinkiem http://i39.tinypic.com/6ep1f8.jpg . Mam nadzieję, że Ci się spodoba. - Uśmiechnął się i usiadł na kanapie, przypatrując się kobiecie.
OdpowiedzUsuńLekko drgnął, gdy dziewczyna przytuliła się do niego. Uśmiechnął się lekko i wziął naszyjnik. - Z największą przyjemnością. - Odgarnął jej włosy, a jego ciepły oddech musnął jej smukłą szyję. Gdy zapiął wisiorek, musnął jej ramiona palcami i wstał. Spojrzał na nią.- Chcesz gorącej czekolady?
OdpowiedzUsuńMyślałem,że Ci przeszło po paru wpadkach z owym "trunkiem". - Zaśmiał się i poszedł do kuchni. Po paru minutach przyniósł dwa kubki czekolady. Jeden wręczył Ker, i usiadł na narożniku. Włączył tv szukając jakiegoś filmu. - Jakie filmy lubisz? - Łypnął na Ker, upijając czekolady. - Matko jakie to słodkie. - Skrzywił się.
OdpowiedzUsuńOdstawił kubek gorącej czekolady - Nie da rady tego pić. Ale dosyć tego dobrego. Czas działać. - Wstał i poszedł na górę. Po chwili przyszedł na dół, a w dłoni trzymał swoje tytanowe płyty, które po chwili założył. - Zaopiekuj się domem.
OdpowiedzUsuńja za parę dni wrócę, - Uśmiechnął się i podszedł do dziewczyny, całując ją w czoło.