Gwiazdy spadają z
granatowego nieboskłonu ażeby zabrać dusze poległych do raju?
Czemu one są takie
maleńkie, takie szare i aksamitne, że pod dotykiem najlżejszym z
najlżejszych, kruszą się, rozpadają?
To przecież..
..popiół?!
RenFair
z trudem przechylił głowę na wątłej,rozgryzionej
szyi,gaśniejącym wzrokiem czarnych tęczówek omiatając pole po
bitwie.
Płoną. Na granicy
światła dziennego płoną. Bez dymu, bez ognia i iskier
przemieniają się w popiół.
Odchodzą wraz z
chłodem nocy, uciekają przed morderczym gorącem dnia.
Mogliśmy ich
przetrzymać do świtu, zwyciężyć, jednak zabrakło nam czasu.
Bitwa zamieniła się w
rzeź.
Zakaszlał
przez chwilę dławiąc się krwią, jednak kostucha nie nadchodziła,
jakby zbyt zajęta zabieraniem dusz poległych towarzyszy młodego,
mającego zaledwie czternaście wiosen, chłopaka.
Uniósł
dygocąca dłoń do złamanego drzewca włóczni, który wystawał mu
z piersi tamując częściowo krwawienie.
Nie chcę tak umrzeć.
Nie tutaj. Nie teraz.
Jest tyle miejsc, które
chciałbym móc zobaczyć. Tyle wrażeń, których pragnę
skosztować.
Nie mogę tutaj zginąć.
Nie mogę.
Złota
rzeka promieni słonecznych wspięła się po jego nogach i zalała
jego bezwładną dłoń, leniwie i powoli. Zaszczypała go w skórę,
na tyle mocno iż cofnął dłoń w cień.
Przechylił
się do przodu, zacisnął palce drugiej ręki na drzewcu i jął
szarpać go, wyrywając drzazgę z ciała. Pustynię pogrążoną
jeszcze we śnie, przeszył krzyk.
Przeżyję.
Zobaczę wschód
księżyca.
Jestem..
Jestem..
Zwymiotował obficie wręcz
czarną posoką, w tej samej chwili gdy kości w jego umierającym
ciele jęły się rozrastać. Smukłe, stalowe mięśnie młodzieńca
napęczniały, rozrosły się i ukryły pod grubą skórą zwieńczoną
włosiem. Szorstkim i długim na grzbiecie, miękkim i krótkim na
brzuchu.
Wszystkie jego zęby,
wypychane z dziąseł, powypadały w piasek ażeby dać miejsce
nowym, mocniejszym, zdrowszym, ostrzejszym.
Kości szczęki
zazgrzytały o siebie. Zawarł z bólu ślepia, położył po sobie
uszy, wygiął ku niebu grzbiet rozprostowując ogon. Jego oszponione
łapy zapadły się w piasku pod ciężarem potężnego cielska.
Otworzył oczy a w jego
czerwonych tęczówkach odbiły się pierwsze promienie słońca.
Nazywam się
Pochodzę z dalekich
krain wiecznego piasku, rozżarzonego dnia i lodowatej nocy.
Mój lud popadł w
zapomnienie, zasnął otulony złotymi wydmami pustyni.
Jestem hybrydą
wilkołaka i wampira.
Jestem
Zalety
Wady
Odporny
na światło słoneczne
W
dzień ospały, woli tryb nocny
Srebro
nie jest w stanie go zabić
Srebro
jako jedyne zostawia mu blizny
Siła
wilkołaka oraz jego przemiana
Nie
kontroluje przemiany w pełnie
Prędkość
oraz zwinność wampira
Aby
na dłużej zaspokoić głód musi
spożywać
ludzkie mięso i krew
Pod
postacią „człowieka” przypomina
czystokrwistego
wampira
Czerwona
tęczówka, kły oraz charakterystyczny
chód
łatwo go demaskują
Gdy
jest najedzony jest w stanie bardzo
szybko
się regenerować, także utracone kończyny
po
przyłożeniu do kikuta, zrastają się z tkanką
Może
zginąć jedynie od całkowitego obcięcia
głowy
oraz podpalenia
Ze
względu na wilkołaczą krew jest sprawny
seksualnie
cały czas
Jednak
do zapłodnienia może dojść tylko pod
wilkołaczą
formą. Na dodatek kobieta rasy
ludzkiej
nie wytrzyma ciąży; płód zabije
ją
od środka
(
RenFair jest surowym
dowódcą. Wychowany w brutalnych czasach do tej pory nosi w sercu
dawne metody szkolnictwa i także je praktykuje. Jego żołnierze są
przezeń regularnie bici i poniżani ażeby uodpornić ich na ból i
psychiczne niewygody. Brak dyscypliny karze równie surowo co
niewykonanie zadania, zaś dezercja w jego mniemaniu podlega
natychmiastowej karze śmierci. Wypełnienie rozkazu nagradza
pochwałą, czasem także dobrami materialnymi. Mimo oschłości i
brutalności przeżywa ze swymi żołnierzami każdą bitwę, ubolewa
nad każda stratą w ludziach.
Prywatnie natomiast
jest zderzeniem dwóch natur. Czasem nieprzewidywalny, często
tajemniczy, z pozoru chłodny i oschły, zakrawający o tchórza,
który jak tylko może omija wszelakie bójki. Tak naprawdę jest
rozsądny i rozważny, ostrożnie stawia następne kroki biorąc pod
uwagę każdy, towarzyszący temu czynnik. Potrafi być zakłamany i
przebiegły, manipulować ludźmi na własną korzyść bądź służyć
im tylko dla własnych celów.
W towarzystwie dzieci
czuje się bardzo nieswojo. Patrzy na świat jako realista, czasem
jak egoistyczny pesymista. Ma swoje marzenia, lecz zbyt mało czasu
ażeby je rozpatrywać, bujać wśród nich.
Opis
Wyglądu i umiejętności
Do karczmy wkroczył
mężczyzna, na oko o wzroście 184cm. Długie, skołtunione włosy
koloru ciemnego brązu spowijały liczne krople deszczowe, ginęły w
cienkich, dwóch warkoczykach zwieńczonych koralami. Pół jego
twarzy znikała za granicami czerwonego, szerokiego szala, który
okalał jego szyję i ramiona, krańcem cicho łopocząc na przeciągu
jaki wytworzył otworzywszy drzwi. Krok jego był pewny siebie,
ciężki, lecz dostojny o gracji wojownika doświadczonego przez
życie. Nie spieszył się, jakby rozważał każde posunięcie się
do przodu, jednocześnie analizując przebłyskiem krwisto-czerwonego
oka obecnych. Prawie pół twarzy hybrydy, spowijała paskudna
blizna, sięgająca granicami do jego warg, zaczepiająca o ich
kącik, i ginąca pod skórzaną przepaską, chroniącą pusty
oczodół. Mimo lekkiego zarostu, jaki ten pielęgnował, blizna
stale rzucała się w oczy i nikomu nie miał za złe jeśli wlepiał
weń ciekawskie spojrzenie.
Na jego szerokich
ramionach spoczywał nie tylko szal ale i lniana, lekka koszula o
szerokich rękawach, zwieńczonych skórzanymi ochraniaczami na
przedramiona. Gdy nastaje głęboka, mroźna zima, nieprzyzwyczajony
do tak niskich temperatur zwykł nosić długi po ziemię płaszcz
wykonany z miękkich skór, podbijany ciepłym futrem.
Jego zwężającą się
ku dołowi posturę opasa w brzuchu jedwabny pas, na którym spoczywa
wykonany z grubej skóry pas zwieńczony owalną, stalową
płaskorzeźbą dwóch wilków. Zza nich zawsze wystają skrzyżowane
rękojeści kindżałów, to do skórzanego pasa dotroczona jest
rapcia, na której swobodnie zwisa bułat skryty w błękitnej
pochwie o pozłacanym trzewiku. Mawiają iż to jedyna pamiątka po
jego ojcu, o którym jak i o reszcie jego rodziny czy ludu, nie wiele
wiadomo.
Prócz tego, sakwa
spoczywa na jego drugim boku, a w niej bezpiecznie tkwią pieniądze
oraz podstawowe medykamenty.
Proste spodnie, nie za
luźne, nie za ciasne opinają jego nogi, zaś na jego lewym udzie
przepięta jest kabura z bronią palną, której praktycznie w ogóle
nie używa ze względu na oszczędność amunicji. W wysokich butach,
w cholewie trzyma nóż myśliwski a piszczele chroni stalowymi
ochraniaczami.
Tak oto odziany dowódca
wojsk, przeszedł niespiesznym krokiem przez karczmę i zamówiwszy
piwo, zasiadł przy ławie tam gdzie zawsze; w kącie. Zapewne
pomyślisz „separuje się od innych”, jednak jego cel jest
zupełnie inny. Z tego miejsca ma widok na całą salę a co za tym
idzie, swego rodzaju kontrolę.
Urodził się aby zająć
stanowisko dowódcy. Szkolono go w sztukach zadawania śmierci
ostrzami, włócznią a nawet gołymi rękoma. Poznał tajniki
stawiania kości, zszywania ran i tamowania krwawienia, co daje mu
parę dodatkowych dni życia na polu bitwy. Zasmakował także
strategii i czuje się w niej niczym ryba w wodzie.
Mimo iż potrafi używać
broni palnej, lepiej czuje się dzierżąc w dłoni kindżał i
bułat.
Krew wampira pozwala mu
używać nadludzkiej prędkości ruchów oraz zwinności, dopisywanej
tej rasie. Wilkołak natomiast oddał mu swą potężną siłę,
wyczulone zmysły węchu, wzroku oraz słuchu.
A wygląda on tak...
Para unosiła się na
mroźnym, jesiennym deszczu, uciekając spomiędzy najeżonymi
zębiskami szczęk bestii. Wysoki na dwa metry i siedemdziesiąt pięć
centymetrów, potwór, nastroszył szorstkie, długie włosie na
karku. Jego dłuższe niż u kuzynów kły, opływały śliną oraz
posoką, czerwone ocalałe oko jarzyło się w ciemnościach
piekielną poświatą. Dwa warkoczyki zwieńczone koralami ginęły w
grubej sierści, tak miękkiej i krótkiej na spodzie jego ciała,
niepodobnej do tej na grzbiecie. W odcieniach brązów, odznaczała
się ona zarysowanymi, pęczniejącymi mięśniami, pomiędzy którymi
wiły się grube żyły.
Lecz w jednym był
niepodobny do bezrozumnej bestii łaknącej krwi.
Trzymał gardę.
Początki historii jego
zostały ujawnione na samym szczycie Karty Postaci. Reszta być może
przejawi się w opowiadaniach.
[ Nareszcie, brawo dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńMimika twarzy na dwóch ostatnich jest wprost... wyborna ]
Shadow