poniedziałek, 11 listopada 2013

RenFair

 <<muzyka>>


Co to?

Gwiazdy spadają z granatowego nieboskłonu ażeby zabrać dusze poległych do raju?

Czemu one są takie maleńkie, takie szare i aksamitne, że pod dotykiem najlżejszym z najlżejszych, kruszą się, rozpadają?

To przecież..

..popiół?!

RenFair z trudem przechylił głowę na wątłej,rozgryzionej szyi,gaśniejącym wzrokiem czarnych tęczówek omiatając pole po bitwie.


Płoną. Na granicy światła dziennego płoną. Bez dymu, bez ognia i iskier przemieniają się w popiół.

Odchodzą wraz z chłodem nocy, uciekają przed morderczym gorącem dnia.

Mogliśmy ich przetrzymać do świtu, zwyciężyć, jednak zabrakło nam czasu.

Bitwa zamieniła się w rzeź.

Zakaszlał przez chwilę dławiąc się krwią, jednak kostucha nie nadchodziła, jakby zbyt zajęta zabieraniem dusz poległych towarzyszy młodego, mającego zaledwie czternaście wiosen, chłopaka.
Uniósł dygocąca dłoń do złamanego drzewca włóczni, który wystawał mu z piersi tamując częściowo krwawienie.


Nie chcę tak umrzeć. Nie tutaj. Nie teraz.

Jest tyle miejsc, które chciałbym móc zobaczyć. Tyle wrażeń, których pragnę skosztować.

Nie mogę tutaj zginąć.

Nie mogę.

Złota rzeka promieni słonecznych wspięła się po jego nogach i zalała jego bezwładną dłoń, leniwie i powoli. Zaszczypała go w skórę, na tyle mocno iż cofnął dłoń w cień.
Przechylił się do przodu, zacisnął palce drugiej ręki na drzewcu i jął szarpać go, wyrywając drzazgę z ciała. Pustynię pogrążoną jeszcze we śnie, przeszył krzyk.

Przeżyję.

Zobaczę wschód księżyca.

Jestem..





Jestem..




Zwymiotował obficie wręcz czarną posoką, w tej samej chwili gdy kości w jego umierającym ciele jęły się rozrastać. Smukłe, stalowe mięśnie młodzieńca napęczniały, rozrosły się i ukryły pod grubą skórą zwieńczoną włosiem. Szorstkim i długim na grzbiecie, miękkim i krótkim na brzuchu.
Wszystkie jego zęby, wypychane z dziąseł, powypadały w piasek ażeby dać miejsce nowym, mocniejszym, zdrowszym, ostrzejszym.
Kości szczęki zazgrzytały o siebie. Zawarł z bólu ślepia, położył po sobie uszy, wygiął ku niebu grzbiet rozprostowując ogon. Jego oszponione łapy zapadły się w piasku pod ciężarem potężnego cielska.
Otworzył oczy a w jego czerwonych tęczówkach odbiły się pierwsze promienie słońca.







Nazywam się



Pochodzę z dalekich krain wiecznego piasku, rozżarzonego dnia i lodowatej nocy.



Mój lud popadł w zapomnienie, zasnął otulony złotymi wydmami pustyni.



Jestem hybrydą wilkołaka i wampira.



 
Jestem





Zalety
Wady

Odporny na światło słoneczne

W dzień ospały, woli tryb nocny
Srebro nie jest w stanie go zabić
Srebro jako jedyne zostawia mu blizny
Siła wilkołaka oraz jego przemiana
Nie kontroluje przemiany w pełnie
Prędkość oraz zwinność wampira
Aby na dłużej zaspokoić głód musi
spożywać ludzkie mięso i krew
Pod postacią „człowieka” przypomina
czystokrwistego wampira
Czerwona tęczówka, kły oraz charakterystyczny
chód łatwo go demaskują
Gdy jest najedzony jest w stanie bardzo
szybko się regenerować, także utracone kończyny
po przyłożeniu do kikuta, zrastają się z tkanką
Może zginąć jedynie od całkowitego obcięcia
głowy oraz podpalenia
Ze względu na wilkołaczą krew jest sprawny
seksualnie cały czas
Jednak do zapłodnienia może dojść tylko pod
wilkołaczą formą. Na dodatek kobieta rasy
ludzkiej nie wytrzyma ciąży; płód zabije
ją od środka





Charakter
(

RenFair jest surowym dowódcą. Wychowany w brutalnych czasach do tej pory nosi w sercu dawne metody szkolnictwa i także je praktykuje. Jego żołnierze są przezeń regularnie bici i poniżani ażeby uodpornić ich na ból i psychiczne niewygody. Brak dyscypliny karze równie surowo co niewykonanie zadania, zaś dezercja w jego mniemaniu podlega natychmiastowej karze śmierci. Wypełnienie rozkazu nagradza pochwałą, czasem także dobrami materialnymi. Mimo oschłości i brutalności przeżywa ze swymi żołnierzami każdą bitwę, ubolewa nad każda stratą w ludziach.

Prywatnie natomiast jest zderzeniem dwóch natur. Czasem nieprzewidywalny, często tajemniczy, z pozoru chłodny i oschły, zakrawający o tchórza, który jak tylko może omija wszelakie bójki. Tak naprawdę jest rozsądny i rozważny, ostrożnie stawia następne kroki biorąc pod uwagę każdy, towarzyszący temu czynnik. Potrafi być zakłamany i przebiegły, manipulować ludźmi na własną korzyść bądź służyć im tylko dla własnych celów.
W towarzystwie dzieci czuje się bardzo nieswojo. Patrzy na świat jako realista, czasem jak egoistyczny pesymista. Ma swoje marzenia, lecz zbyt mało czasu ażeby je rozpatrywać, bujać wśród nich.


Opis Wyglądu i umiejętności

Do karczmy wkroczył mężczyzna, na oko o wzroście 184cm. Długie, skołtunione włosy koloru ciemnego brązu spowijały liczne krople deszczowe, ginęły w cienkich, dwóch warkoczykach zwieńczonych koralami. Pół jego twarzy znikała za granicami czerwonego, szerokiego szala, który okalał jego szyję i ramiona, krańcem cicho łopocząc na przeciągu jaki wytworzył otworzywszy drzwi. Krok jego był pewny siebie, ciężki, lecz dostojny o gracji wojownika doświadczonego przez życie. Nie spieszył się, jakby rozważał każde posunięcie się do przodu, jednocześnie analizując przebłyskiem krwisto-czerwonego oka obecnych. Prawie pół twarzy hybrydy, spowijała paskudna blizna, sięgająca granicami do jego warg, zaczepiająca o ich kącik, i ginąca pod skórzaną przepaską, chroniącą pusty oczodół. Mimo lekkiego zarostu, jaki ten pielęgnował, blizna stale rzucała się w oczy i nikomu nie miał za złe jeśli wlepiał weń ciekawskie spojrzenie.
Na jego szerokich ramionach spoczywał nie tylko szal ale i lniana, lekka koszula o szerokich rękawach, zwieńczonych skórzanymi ochraniaczami na przedramiona. Gdy nastaje głęboka, mroźna zima, nieprzyzwyczajony do tak niskich temperatur zwykł nosić długi po ziemię płaszcz wykonany z miękkich skór, podbijany ciepłym futrem.
Jego zwężającą się ku dołowi posturę opasa w brzuchu jedwabny pas, na którym spoczywa wykonany z grubej skóry pas zwieńczony owalną, stalową płaskorzeźbą dwóch wilków. Zza nich zawsze wystają skrzyżowane rękojeści kindżałów, to do skórzanego pasa dotroczona jest rapcia, na której swobodnie zwisa bułat skryty w błękitnej pochwie o pozłacanym trzewiku. Mawiają iż to jedyna pamiątka po jego ojcu, o którym jak i o reszcie jego rodziny czy ludu, nie wiele wiadomo.
Prócz tego, sakwa spoczywa na jego drugim boku, a w niej bezpiecznie tkwią pieniądze oraz podstawowe medykamenty.
Proste spodnie, nie za luźne, nie za ciasne opinają jego nogi, zaś na jego lewym udzie przepięta jest kabura z bronią palną, której praktycznie w ogóle nie używa ze względu na oszczędność amunicji. W wysokich butach, w cholewie trzyma nóż myśliwski a piszczele chroni stalowymi ochraniaczami.
Tak oto odziany dowódca wojsk, przeszedł niespiesznym krokiem przez karczmę i zamówiwszy piwo, zasiadł przy ławie tam gdzie zawsze; w kącie. Zapewne pomyślisz „separuje się od innych”, jednak jego cel jest zupełnie inny. Z tego miejsca ma widok na całą salę a co za tym idzie, swego rodzaju kontrolę.

Urodził się aby zająć stanowisko dowódcy. Szkolono go w sztukach zadawania śmierci ostrzami, włócznią a nawet gołymi rękoma. Poznał tajniki stawiania kości, zszywania ran i tamowania krwawienia, co daje mu parę dodatkowych dni życia na polu bitwy. Zasmakował także strategii i czuje się w niej niczym ryba w wodzie.
Mimo iż potrafi używać broni palnej, lepiej czuje się dzierżąc w dłoni kindżał i bułat.
Krew wampira pozwala mu używać nadludzkiej prędkości ruchów oraz zwinności, dopisywanej tej rasie. Wilkołak natomiast oddał mu swą potężną siłę, wyczulone zmysły węchu, wzroku oraz słuchu.
A wygląda on tak...

Para unosiła się na mroźnym, jesiennym deszczu, uciekając spomiędzy najeżonymi zębiskami szczęk bestii. Wysoki na dwa metry i siedemdziesiąt pięć centymetrów, potwór, nastroszył szorstkie, długie włosie na karku. Jego dłuższe niż u kuzynów kły, opływały śliną oraz posoką, czerwone ocalałe oko jarzyło się w ciemnościach piekielną poświatą. Dwa warkoczyki zwieńczone koralami ginęły w grubej sierści, tak miękkiej i krótkiej na spodzie jego ciała, niepodobnej do tej na grzbiecie. W odcieniach brązów, odznaczała się ona zarysowanymi, pęczniejącymi mięśniami, pomiędzy którymi wiły się grube żyły.
Lecz w jednym był niepodobny do bezrozumnej bestii łaknącej krwi.
Trzymał gardę.



Początki historii jego zostały ujawnione na samym szczycie Karty Postaci. Reszta być może przejawi się w opowiadaniach. 
 





















1 komentarz:

  1. [ Nareszcie, brawo dla Ciebie!

    Mimika twarzy na dwóch ostatnich jest wprost... wyborna ]

    Shadow

    OdpowiedzUsuń